Piękne miejsce przy Mokotowskiej 45 w Warszawie.
Na stronie restauracji
czytamy: „Do niedawna „Słodki…” dziś już „Słodki…Słony” to miejsce
ciepłe, niezwykłe i… pyszne. Cukiernia i restauracja w jednym.
Niebanalna kuchnia i niesamowite słodkości. Smaki słodkie i słone wręcz
tańczą na końcu języka, a potrawy na talerzach w szklanych witrynach to
niezwykłe pejzaże pełne kolorów i subtelnych kształtów. Wszystko to
powstało dzięki wspaniałej wyobraźni i znajomości sztuki kulinarnej i
cukierniczej Magdy Gessler. Jest ona również kreatorem wnętrza,
projektowała wszystko w najmniejszym szczególe. Subtelnie dobrane
tkaniny, ręcznie wykonane malowidła na ścianach, zmysłowość i lekkość w
układanych z kwiatów łąkowych i ogrodowych bukietach (…).”
I trudno z tym opisem się
nie zgodzić. Urzekające wnętrze, wspaniałe smaki i profesjonalna
obsługa to cechy charakterystyczne tego miejsca.
Wybrałam się tam z
rodziną na obiad. Zamówiliśmy zupę szczawiową oraz barszcz, duszoną
cielęcinę z kopytkami i mizerią oraz sałatę „Krakowiacy i górale”. I
świeżo wyciskane soki. Na początek dostaliśmy świeże pieczywo, jasne i
ciemne, do niego znakomite masełko szczypiorkowe. Przyszła pora na
pierwsze danie. Nigdzie wcześniej nie podano mi barszczu z puree. Muszę
przyznać, że to dobry pomysł. Wyśmienita, domowa zupa z wybitnym (sic!)
puree. Szczawiowa z jajkiem też zachwyciła. Przygotowana ze świeżego
szczawiu, wyrazista w smaku.
Na drugie danie
otrzymałam solidną porcję pysznej sałaty i trzy rozpływające się w
ustach grzanki z pomidorem i serem. Cielęcina z kopytkami i mizerią też
była smaczna. Porcja sałaty była dość duża, nie dałam rady zjeść
wszystkiego. Nie było jednak problemu z zapakowaniem na wynos.
Tego dnia miałam gotową,
wyśmienicie skomponowaną sałatkę na kolację (sałata, pomidor, ogórek
świeży i kiszony, gotowany ziemniak, gotowana fasolka i rzodkiewka,
oscypek, sos).
Na deser zajrzymy tu innym razem. Będzie w czym wybierać!
„Słodki…Słony” to z całą pewnością miejsce i ciepłe, i niezwykłe, i pyszne. Gorąco polecam!